wtorek, 10 września 2013

Jak pracować dla siebie?

Jak pracować dla siebie, aby zmienić nasze życie w harmonijne i radosne?
Wiesz już, że jesteśmy energią, wiesz też jakie są najczęstsze przyczyny naszych kłopotów czyli żal, ból, strach, poczucie niespełnienia, nienawiść.
Wiesz też, że masz opiekunów duchowych danych nam przez Boga i wiesz jak się modlić, aby zostać wysłuchanym. Powiem Ci jeszcze, że wiem jak dużo zrobisz dla siebie i najbliższych jeżeli podejmiesz decyzję o rozpoczęciu pracy nad sobą.
Znasz takie powiedzenie - jeżeli chcesz zmienić świat, zacznij zmieniać go od siebie?
Nie zmienimy nic wokół siebie jeżeli nie zmienimy czegokolwiek w sobie.
Jesteśmy energią, więc zaproponuję ci pracę energią dla siebie. Każdy kolor jaki nas otacza jest energią o specyficznym rodzaju wibracji i o specyficznym rodzaju działania.
Kolor czerwony ma działanie pobudzające, izoluje nas od energii mroku, działa oczyszczająco i
bakteriobójczo, rozgrzewająco.
Kolory: żółty i złoty są kolorami działającymi oczyszczająco, p/bakteryjnie, są kolorami wiedzy boskiej i oświecenia.
Kolor pomarańczowy jest również kolorem rozgrzewającym, oczyszczającym, p/bakteryjnym i pobudzającym seksualność.
Kolory: czerwony, pomarańczowy, złoty to kolory Ziemi, działają rozgrzewająco, są kolorami ciepłymi.
Kolor zielony (szmaragdowa zieleń) jest kolorem czakry serca, jest łącznikiem między kolorami ziemi i nieba. Jest kolorem uzdrawiającym i posiada dużo wyższe wibracje jak poprzednie kolory.
Kolory: niebieski, indygo i fiolet to kolory nieba. Mogą dawać uczucie chłodu kiedy płyną dość intensywnie, ale w zamian za to oczyszczają w sposób radykalny, zarazem transformują wszystkie blokady.
Na początek zaproponuję Ci oczyszczenie swojego organizmu kolorem fioletowym. Jest to właśnie kolor gruntownej przemiany i transformacji. Pracują nim Archanioł Zadkiel, Lady Ametyst i ich zastępy anielskie.
Wszystko co nas otacza:  przedmioty, nasze myśli, słowa, emocje, nasze czakry, pomieszczenia, żywność, ubrania itd. dokładnie wszystko można oddać do fioletowego koloru, aby szkodliwe zastoje energetyczne zostały rozpuszczone i  przetransformowane. Można również za pośrednictwem tego koloru oczyścić relacje z innymi ludźmi - szefem, kolegą, żoną, mężem. Nie możemy tylko narzucać innym, aby postępowali tak jak my sobie życzymy. Jeżeli chcemy uzdrowić relacje z innymi ludźmi musimy przyjąć do wiadomości, że to co dajemy to otrzymujemy.
Zastanówmy się dlaczego ktoś nas dręczy, obraża, źle traktuje? Co my robimy, że ktoś dla nas jest taki przykry?
Kiedyś bardzo, bardzo dawno temu płakałam, narzekałam, że mąż jest taki wstrętny, okropny, nie można z nim porozmawiać itd. - mogłabym pisać jeszcze pół godziny lub nawet dłużej jaki był okropny, potworny, po prostu straszny.Wtedy znajoma powiedziała mi: Wiesz, jeżeli mówimy na kogoś "bo on" i pokazujemy ręką w jego kierunku to palec wskazujący wycelowany jest w tego biedaka, ale trzy palce są zwinięte w dłoni i skierowane w naszą stronę? Może należałoby zapytać - co ja takiego robię, że on jest taki  wobec mnie? 
No i nastąpił wówczas prawie koniec świata. Znajoma już nie była dobrą znajomą co najmniej na dobry rok. Jak mogła mi powiedzieć, że mąż jest taki wstrętny, bo ja coś nie tak postępuję? Ja, taki ideał? To on jest taki. Gdyby był inny nie musiałabym narzekać i wypłakiwać się w poduchy. Gdyby był inny...
Po roku zadzwoniłam do znajomej. Zapytała - przetrawiłaś już? Tak, przetrawiłam. Przecież gdybym przestała od męża wymagać, żeby się zmienił, gdybym zaczęła akceptować go takim jakim jest, gdybym chociaż przez chwilę pomyślała co on czuje, gdy tak na niego pyskuję, psioczę itd.
Gdy to wszystko przemyślałam...
Zrobiło mi się wstyd. Egoizm tak wielki, że nie ma chyba na Ziemi tak wysokiego szczytu. Tylko ja i moje potrzeby były ważne.Wszystko oceniałam z własnego punktu widzenia a jego punkt w ogóle nie wchodził w grę. Jak on mógł się czuć? I tak cud, że tak długo z taką zrzędząca  i wiecznie niezadowoloną babą wytrzymywał. Kiedy chciałam na siłę zmieniać go na swoje kopyto, mówiłam - dlaczego nie jesteś taki, taki, taki? Wtedy usłyszałam: Bo ja mam na imię Adam, gdybym miał być taki jak sobie życzysz musiałbym mieć na imię Ann. Ja mam na imię Adam.
Wyprostowało mnie. Do licha, on ma rację. Zaczęłam uczyć się wyszukiwania cech pozytywnych. Zaczęłam też pracować fioletowym kolorem i wtedy wszystko zaczęło zmieniać.
Ja się zmieniłam, a wtedy wszystko się zmieniło wokół mnie.Wszystko stawało się piękne, czyste,  wesołe. Teraz mam wspaniałego męża. Ale tak naprawdę, zawsze taki był, tylko nie umiałam dostrzegać w nim cech pozytywnych.
My ludzie - tak mamy. Lubimy krytykować innych zamiast spojrzeć najpierw na siebie.
Pokochać siebie, zaakceptować siebie, uwierzyć w siebie - wówczas wszystkie te cechy przeniesiesz na zewnątrz. Pokochasz ludzi, zaakceptujesz ich, uwierzysz, że są dobrzy, wspaniali, tylko przez chwilę zbłądzili, szukają swojej drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz